Każdy słyszał o niedźwiedziach w leśnej głuszy
Co do snu się kładą kiedy śnieg poprószy
Mało kto da jednak wiarę moim słowom
Bo opowiem kto się budzi taką porą
Z nor wychodzą wygłodniałe Śniegojady
Zewsząd cicho pełzną zanim mgły opadły
W środku gęby ostre zęby, małe oczka
Wzdęty brzuszek, jęzor szorstki jak u kota
Gdy na dachach wiszą ostre, długie sople
Śniegojady zęby ostrzą niczym bobry
Trupioblade kształty czasem ujrzysz w mroku
I nie zaśniesz bo ci skradły święty spokój
Na jeziorach jeszcze nazbyt cienka tafla
Więc nie mogą wyjść na żer i szlag je trafia
Słychać nocą z brudnych kałuż kry chrupanie
Lecz najbardziej lubią wcinać śnieżną pianę
Zgromadziłeś pysznych lodów różne smaki
W zamrażarkę wejrzysz, szybko stwierdzisz braki
Podejrzewasz swoje dzieci, czasem wnuki
Może żona ma języczek taki długi?
Tajemnicę odkryj, zerknij w głąb szuflady
Małe w kąt wtulone, obłe ujrzysz kształty
Śniegojady cichuteńko w ścianki skrobią
Niechaj śpią, bo śpiąc krzywdy ci nie zrobią
słowa Eugeniusz Kucza
|