WEDŁUG  TYTUŁÓW

A w Beskidzie rozzłocony buk...
Anioły są takie ciche zwłaszcza te...
Biały miś, biały miś dla dziewczyny...
Biegał sam, wtedy gdy inne dzieci...
Bieszczady jak co roku...
Brnąłem do Ciebie Maju...
Budowałem na słowie dom...
Chociaż wszyscy nam mówią...
Chodzą ulicami ludzie...
Czwarta nad ranem. Może sen przyjdzie...
Dzień był męczący i długi...

WEDŁUG PIERWSZYCH SŁÓW

Jak po nocnym niebie sunące...
Jedyne co mam to złudzenia...
Już pustką świecą hale...
Kiedy nadejdzie czas, wabi nas...
Lato było jakiś szare...
Może buty zwłaszcza stare...
Narysuję dla Ciebie aniołka...
Od tylu dni nie widziałem cię...
Ogień wolno dopala się...
Pani moja do lasu mi pora...

WEDŁUG REFRENU

Silnik wydusił dziwny ton...
Smutne oczy, piękne oczy...
Tam w Bieszczadach nad Wetliną...
To dwudziesty czwarty był lutego...
Tu w dolinach wstaje mgłą...
W naszym małym domku...
W pewnym małym miasteczku...
Wagą zabraną Temidzie...
Wieczorem przy stołach w moim...
Z wielu pieców się jadło chleb...
Życie to nie teatr

abc
abc